niedziela, 3 czerwca 2012

II Rozdział


          Nieznajomy nieco mnie zaintrygował, co było uczuciem którego dawno nie czułam. W moim mniemaniu nic nie miało sensu. Postanowiłam sprawdzić kim jest mężczyzna. Był wysoki i umięśniony a jego włosy od wilgoci powykręcały się w każdą możliwą stronę. Ubrany natomiast był w ciemne dżinsy, niebieską bluzę która wystawała mu z pod czarnej skórzanej kurtki.
          Gdy weszłam do cichego, ciemnego lasu przez chwile szłam wpatrzona w swoje czarne adidasy, kiedy znów spojrzałam przed siebie, dziwnym trafem chłopaka nie było. 
– Cholera.
Mruknęłam i włożyłam nerwowo ręce do kieszeni. Postanowiłam więc dalej nie zaprzątać sobie głowy mężczyzną. Ale nie wiedziałam dlaczego, nie mogę o nim zapomnieć. Szłam równym krokiem przez las słuchając liści tańczących z wiatrem.
          Nagle poczułam, że osunęły mi się stopy. Przewróciłam się i zaczęłam zjeżdżać w dół z błotnistej górki. Próbowałam się zatrzymać ale błoto nie dawało mi na to żadnych szans. Zaczęłam krzyczeć z bezradności. W pewnym momencie wpadłam w błoto. Zmęczona życiem położyłam się wiedząc, że będę miała całe brudne włosy. Raczej się tym nie przejęłam już od dawna przestał mnie obchodzić wygląd. Kiedy skierowałam głowę w górę powiedziałam. 
– Czy ja zawsze musze..
Nie dokończyłam bo ujrzałam przed sobą wysoką, umięśnioną postać. To był nieznajomy mężczyzna o którym rozmyślałam jeszcze chwile temu.
– W porządku? 
Zapytał troskliwym tonem uśmiechając się promiennie. 
– Czy wyglądam na kogoś kto potrzebuje pomocy?  
Zapytałam z lekką irytacją lecz wewnętrznym szczęściem gdyż wskazywało to, że jest troskliwą osobą. Spróbowałam się podnieść, opierając się łokciem ale nie udało mi się i z powrotem wpadłam głową w błoto, na dodatek z takim impetem, że nawet go trochę ochlapałam.
– Dobra nie odpowiadaj, ale jeżeli jeszcze chcesz mi…
Znów nie dał mi dokończyć, domyślił się o co mi chodzi i z łatwością mnie podniósł. Kiedy trzymał mnie w ramionach było mi wyjątkowo ciepło i miło. Miał silne ramiona, uśmiechnęłam się do niego radośnie.
– Dobrze możesz mnie już puścić, mój wybawco.
Powiedziałam głośno a mój głos poszedł po lesie echem. Zaśmiał się ale postawił mnie z powrotem na ziemie. 
– Dziękuje. 
Odparłam. Teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć, był wysokim umięśnionym brunetem o niebieskich oczach jak morska fala. Był cudowny, całkiem w moim typie. Wbiłam wzrok w ziemie i powiedziałam.
– Może w rewanżu pójdziemy razem na plaże? 
Zapytałam z nadzieją i uśmiechnięta zerknęłam na niego. Wyglądał jakby rozważał czy ma się zgodzić czy nie.  
– Dobrze.
 Odpowiedział nie patrząc na mnie, lecz po chwili spojrzał głęboko w moje oczy i oboje się uśmiechnęliśmy.
– Znasz takie miejsce na plaży od molo jakiś kilometr w lewo pod takim dużym drzewem? Jest tam przebieralnia.
Pomyślałam, że jest to najlepsze miejsce na pierwszą randkę.
          Nie ma tam ludzi, jest cień a jakby się rozpadało można się schować do przymierzalni. Tam codziennie chodziłam kiedy miałam jako taki humor. Tam mogłam godzinami siedzieć i wpatrywać się w fale.
- Wiem gdzie to…
 Kiedyś z ojcem łowiłem tam ryby. Posmutniał. Widziałam, że nie chce mówić o ojcu. Nie wiedziałam z jakiego powodu, ale postanowiłam nie ciągnąć tematu. Jak będzie chciał opowiedzieć sam opowie. Nie warto naciskać. 
– To jutro o 10 tam. Pasuje Ci ?
 Uśmiechnęłam  się próbując ułożyć niesforny kosmyk włosów na swoje miejsce.
– Jasne , a tak w ogóle Fabian jestem. A y?
 Zapytał patrząc w niebo. Fabian? Piękne imię. No właśnie wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Nie przedstawiłam się! Co za poniżenie. Umawiał się na Radkę zapominając się przedstawić i ogólnie o sobie opowiedzieć.
– Rosa, było by mi bardzo miło ciebie odprowadzić, jest już ciemno nie powinnaś sama się włóczyć po lesie.
 Podniósł zawadiako jedną brew. A ja poczułam motylki w brzuchu. Był taki przystojny. 
– Mi też będzie miło, to prawda nie powinnam ale kiedy wychodziłam było jeszcze dość jasno. Uśmiechnęłam się szeroko i wskazałam kierunek w którym mieliśmy iść. To prawda zrobiło się dość ciemno nawet nie wiedziałam która jest godzina, nie wzięłam telefonu ani zegarka. Miałam nadzieje, że rodzice się nie niepokoją. Byłam wdzięczna, iż zaproponował mi, że mnie odprowadzi bałam się sama iść.
– No więc, ile masz lat?
Poczułam, że mierzy mnie wzrokiem, nie lubiłam gdy ktoś to robił. Zastanawiał się pewnie, na ile wyglądam. Ale wyglądałam bardzo młodo. W przeciwieństwie do niego.
– Dwudziestego sierpnia skończyłam 18 lat. A ty? 
          Wyglądał na co najmniej 21 lat. Muskulatura dodawała mu wieku. A słodkie loczki odejmowały ( loczki prawdopodobnie miał przez wilgoć i deszcz który przed chwilą zaczął kropić) 
- Trzynastego lutego skończyłem 20 lat. Tak przy okazji, masz śliczne oczy.
 Uśmiechnął się i spojrzał w moje brązowe oczy. Nie lubiłam ich koloru, bo Rett miał dokładnie taki sam odcień. Kiedy patrzyłam w lustro widziałam brata, byliśmy identyczni. Ale ucieszyłam się z komplementu. 
– Dziękuje. Ty masz ładniejsze. Takie niebieskie, jak ocean. A włosy kręcą Ci się od wilgoci czy naturalnie?
Roześmiał się.
– Jutro się dowiesz!
 Doszliśmy akurat do domu. Wyprzedził mnie bez słowa. Zawołałam za nim 
– Czekaj!
 Podbiegłam do niego uśmiechnęłam się i odparłam.
– Dziękuje za ratunek, pocieszenie i miło spędzony czas.
 Pocałowałam go delikatnie w policzek, i szybko się oddaliłam.
– A to za co?
 Zapytał uśmiechając się zawadiacko kiedy dochodziłam do furtki.
– Głównie nie za miło spędzony czas.
 Odkrzyknęłam, czując jak rozchodzi się po moim ciele szczęście.
– Do zobaczenia Rosa.
Krzyknął kiedy wchodziłam do domu. A ja roześmiałam się.  
          Boże nie mogłam uwierzyć w to co się stało, pierwszy raz od bardzo dawna przemknęło przeze mnie  jakby .. szczęście ? Nie pamiętam tego uczucia ale wydawało się szczęściem. Kiedy weszłam do domu usłyszałam krzyki, co prawda spodziewałam się ich, ale nie tak donośnych. W kuchni znalazłam matkę leżącą na podłodze i nieprzytomną. Natomiast ojciec siedział na kanapie i przeklinał. O nic nie chciałam pytać, matka już wiele razy mdlała by zwrócić na siebie uwagę. Poszłam do pokoju, włączyłam swoją najlepszą płytę (!!!). Od śmierci Retta nie słuchałam muzyki. Płyty zdążyły się zupełnie zakurzyć. Wyjęłam z regału starą książkę, był o mój pamiętnik, również zakurzony. Otrzepałam swój skarb. Kiedyś kiedy chciałam wrócić do wspomnień często go czytałam i codziennie opisywałam moje chwile.Postanowiłam, że i tym razem coś napisze. Zostawiłam cztery puste kartki które miały symbolizować miesiące samotności. Zaczęłam dokładnie opisywać dzisiejszy dzień. Pod koniec podkreśliłam kolorowym długopisem najważniejsze słowo „szczęście”. Kiedy skończyłam zaśmiałam się a mój głos rozbrzmiał po pokoju. Odłożyłam i pamiętnik i cienkopis. Nie chciałam schodzić na dół i psuć sobie humoru który z trudem się we mnie pojawił.

7 komentarzy:

  1. Oooo xD
    To się porobiło ;)) Rosa poznała jakiegoś przystojniaka i od razu poczuła się szczęśliwa. Fajnie, że poznała kogoś nowego, chociaż przez ten czas nie była myślami o swoim bracie i kłócących się rodzicach.
    Rozdział bardzo fajny ;)

    ------------------
    Jak już wspomniałam w poprzednim komentarzu, u mnie rozdział pojawi się we wtorek. ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie piszesz. Nie zauważyłam błędów ani innych niedociągnięć.
    Opowiadanie jest ciekawe, ale postaraj się o dłuższe rozdziały.
    :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo ;)
      Właśnie z tym mam problem, bo wszystko pisze w zeszycie i potem muszę przepisywać, z tego względu rozdziały są dość krótkie ;D

      Usuń
  3. U mnie nowy rozdział na
    sonia-und-semir.blogspot.com
    Zapraszam serdeczniee ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Sup notki. Cieszę się, że Rosa poznała Fabiana. Nie jestem pewna, ale chyba się zabujała. xD zapraszam serdecznie: http://smocza-przygoda.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo ;)
      Ciesze się, że nie którym podoba się to co pisze ;D
      Już wchodzę i sprawdzam XD.

      Usuń